Wygodnie się rozsiadłam na skórzanej sofie. Mam na sobie czerwone kozaki i koronkową sukienkę, która wyraźnie działa na mężczyzn.
Podchodzi do mnie… Typowy facet w średnim wieku. Poważany pracownik, ojciec dzieciom i wierny mąż. Widzę, że przychodzi mu z trudem przełamanie nieśmiałości, a ja nie zamierzam mu tego ułatwiać.
– Można postawić ci drinka? – zagaja. – Może piwo?
Prycham śmiechem. – Musisz się bardziej postarać.
Widzę, że się krzywi. Najwyraźniej myślał, że ekskluzywne prostytutki pijają byle jakie browary, a cokolwiek powyżej tego poziomu będzie nadszarpnięciem jego budżetu.
– Szampan?
Kiwam głową na zgodę. Za chwilę zjawia się z dwoma pełnymi kieliszkami. Przysiada się do mnie i sączy ze swojego kieliszka w milczeniu. Zastanawia się wyraźnie, co dalej powiedzieć.
– Jesteś wolna dziś wieczór? – pyta w końcu.
– Mogę być. A co proponujesz?
– Co jest w normalnej stawce?
Widzę, że szybko przechodzi do konkretów. Myślałam, że czeka mnie pół godziny gadania o pogodzie.
– Numerek albo lodzik. – odpowiadam.
– A ile trzeba dopłacić za coś ekstra? – pyta cicho, ale z naciskiem. Oho, mamy fetyszystę.
– To zależy co cię kręci? – pytam kusząco.
– Chcę byś miała swastykę na ramieniu. Wsadzę ci wtedy w dupę kij od miotły i oboje będziemy słuchać Wagnera.
Przechodzi mnie dreszcz, ale za chwilę widzę ogniki w jego oczach. Cholerny żartowniś.
– Tak serio, to za ile anal?
– Nie wiem, czy będzie cię na to stać! – odbijam piłeczkę. Nie mogę mu darować, że mnie nastraszył.
– Ile? – naciska
– Jutro zmywasz po obiedzie i odbierasz dzieci ze szkoły.
Zgadza się na propozycję.
Uwielbiam bawić się z moim mężem… w prostytutkę i klienta.
Szczurzyca
Dobre! :-)