Pierwszego pornola w swoim życiu, obejrzałam w sylwestrowy wieczór prawie 25 lat temu. Przyjaciółka znalazła parę dni przed, kasetę wideo zakamuflowaną głęboko u swojego ojca w szafie. Kiedy rodzice wyszli na sylwestrową zabawę, zostawiając nas same, postanowiłyśmy odpalić film słusznie przypuszczając, że coś zakopane głęboko pod stertą starych ubrań, musi zawierać ciekawe treści.
Okazało się, że było to niemieckie porno, całkiem niewinne w porównaniu do tego, co można zobaczyć dzisiaj w internecie. Miałyśmy wtedy 14 lat i oglądałyśmy ten film z otwartymi buziami. Nowy rok przywitałyśmy, próbując przewinąć kasetę do momentu, na którym była pierwotnie ustawiona, żeby ojciec nie domyślił się, że ktoś bawił się jego skarbem.
Drugie porno, które utkwiło w mojej pamięci, zobaczyłam na jakimś programie dokumentalnym lecącym późno w nocy. Program opowiadał o przemyśle pornograficznym w latach 70-tych. W ramach przykładu puszczono krótki filmik, na którym pani brała do ust i ssała… głowę węża.
Głowa węża była połączona z resztą całkiem żywego węża. Nie pamiętam, czy pani była goła czy ubrana. W pamięć na zawsze wryła mi się mina biednego gada, wskazująca na całkowite pogodzenie się ze swoim losem i jakąś melancholijną rezygnację.
Kolejnego, trudnego do zapomnienia pornola, pokazał mi zarykujący się ze śmiechu kumpel. Amatorski film przedstawiał zaawansowaną stażem parę małżeńską, która postanowiła urozmaicić sobie życie seksualne, nagrać tego dowód i umieścić w internecie, narażając przy tym tysiące niewinnych ludzi na traumę.
Pan bowiem postanowił umieścić żonie dorodne jabłko w zadku… Samo to przedsięwzięcie, jak można się domyślać, nastręcza różne problemy techniczne. Pani jednak musiała być doświadczona we wtykaniu warzyw i owoców w różne otwory ciała, bo jabłko weszło bez żadnych problemów.
Ponieważ wyraźnie jej to nie wystarczało, mąż włożył jej też piłkę do rugby w gniazdko rozkoszy. Pełnowymiarową piłkę do rugby! To już samo w sobie zakrawało na sztuczkę iście cyrkową. Pani pokręciła się z rozkoszy parę minut, po czym mąż wyjął z niej piłkę i za chwile wyciągnął z niej jabłko, które odłożył do patery z owocami. Z filmu poza walorami rozrywkowymi, płynął przynajmniej ten pozytywny przekaz, że chociaż ludzie bywają zboczeni, to jednak nie posuwają się do marnowania jedzenia.
Kiedyś w grupie bliskich mi kobiet temat zszedł na najdziwniejsze filmy porno, jakie miałyśmy szansę (lub nieszczęście) obejrzeć. Wszystkie z nas przebiła ponad 70-letnia ciotka, która pochwaliła się tym, co obejrzała ze swoją znajomą z kółka różańcowego (sic!).
Znajoma po kościele zaprosiła moją ciotkę do siebie na herbatę i jakoś rozmowa zeszła im na temat tego dziwnego filmu, który mąż znajomej trzymał u siebie w szafie. Zgodnie stwierdziły, że jak go obejrzą, to może zrozumieją, co te chłopy widzą w porno. No i odpaliły…
Tu należą się obu brawa, że dotrwały do końca filmu, żadna nie zwymiotowała, a moja ciotka, która jest po ciężkim zawale, nie zeszła na serce. Film bowiem przedstawiał seks z różnymi zwierzętami, w tym z kaczorem.
Nawiasem mówiąc, do tej pory mam zagwostkę, jak udało się reżyserowi podniecić drób i zachęcić do seksu z człowiekiem? Domyślam się za to, że mąż znajomej nie miał po tym seansie łatwego życia.
Z dzisiejszej opowieści płynie przesłanie, że jeśli znajdziemy kasetę, dvd czy kartę pamięci, ukrytą głęboko u kogoś w szafie… to dla własnego zdrowia psychicznego nie należy jej odpalać. I że emerytki mogą mieć przygody, o których nam zwykłym śmiertelnikom, pozostaje tylko słuchać z rozdziawionymi ustami.
A wy, jakie najdziwniejsze pornole obejrzeliście?
Szczurzyca