Swoją przygodę z ginekologami zaczęłam w wieku lat 16. Zostałam poproszona o towarzyszenie koleżance, którą matka, widząc jej coraz gorliwsze zainteresowanie chłopakami i seksem, wysłała przytomnie do gabinetu. Liczyła na to, że pani ginekolog wytłumaczy jej, jak działają środki antykoncepcyjne i dobierze odpowiednie.
Niestety lekarka okazała się bardzo niekompetentna, ale za to bardzo dbająca o prowadzenie się moralne dorastających panienek. Zaczęła przekonywać moją koleżankę, (którą aż miotały nastoletnie hormony i libido), że to za wcześnie, że seks jest zły i w ogóle, po co ona ten seks chce uprawiać?
Moja koleżanka, która zawsze była specyficzna i narwana, odpowiedziała szczerze: Jej marzeniem było stać się w przyszłości bardzo wyrafinowaną kochanką, a do tego potrzeba lat ćwiczeń. I ona z tego powodu ma zamiar zacząć praktykować wcześniej. Miny pani ginekolog nie zapomnę do końca życia.
Efekt tej wizyty był taki, że ja byłam nieco zdezorientowana, lekarka mocno zniesmaczona, a koleżanka została matką jeszcze przed maturą.
Do następnego ginekologa poszłam w wieku 17 lat, w celu przesunięcia okresu, który akurat wypadał w czasie rejsu żaglowcem przez Morze Bałtyckie. Pani ginekolog wsadziła mnie na fotel i nie mogła przestać się dziwić, że jestem w tym wieku dziewicą. Tak długo to komentowała, że w końcu ja zaczęłam się zastanawiać, co ze mną jest nie tak.
Dodatkowo starsze panie, siedzące w korytarzu wraz z czekającą na mnie koleżanką, zaczęły być mocno zaintrygowane moją obecnością w gabinecie i obstawiały, że na pewno muszę być w ciąży. Wyszłam stamtąd przybita swoim dziewictwem i taksowana wzrokiem przez resztę czekających pacjentek.
Po tej wizycie długo nie chciałam pójść do ginekologa, nawet borykając się z kłopotami zdrowotnymi. W końcu mama zdołała mnie zaciągnąć do swojego lekarza, który od wielu lat opiekował się nią i jej koleżankami. Byłam mocno zaniepokojona faktem, że tym razem ginekologiem miał być mężczyzna.
Drzwi gabinetu otworzył nam facet, który miał dwa metry wzrostu, dwa metry w obwodzie i mordę rzeźnika. Gdyby nie moja matka, która trzymała mnie za frak, z całą pewnością dałabym stamtąd nogę.
Pominęłam jeszcze jedną rzecz: pan doktor był starszym panem z astmą i w związku z tym przeraźliwie sapał.
I ten doktor o wyglądzie ogra, pokazał mi, jak naprawdę powinien się zachowywać profesjonalista. Nie komentował mojego życia seksualnego, doradził, co dla mojego zdrowia jest najlepsze i jakie mam alternatywy. Chodziłam do niego potem przez parę dobrych lat, dopóki nie przeszedł na emeryturę.
Miał tylko jedne dziwactwo. Nie kojarzył twarzy swoich pacjentek, natomiast rozpoznawał je bezbłędnie, gdy już zdjęły majtki!
Podsumowując! Warto wypróbować paru ginekologów, zanim dobierzemy tego, który nam pasuje. I pamiętajmy: lekarz nie ma prawa robić żadnych wycieczek osobistych pod adresem, tego, co robimy ze swoim życiem seksualnym. Polecajmy także dobrych ginekologów swoim bliższym i dalszym koleżankom.
Szczurzyca