Dzisiaj coś na poprawienie humoru. Są to trzy AUTENTYCZNE wypadki seksualne, które zostały opisane w wyróżnieniach do nagrody Darwina oraz w jednym z pism medycznych. Po ich przeczytaniu, żaden głupi pomysł was już nie zaskoczy.
Wypadek numer jeden.
Pewnego razu dwóch gejów, znudzonych swoim ustabilizowanym życiem seksualnym, postanowiło wprowadzić do niego trochę pikanterii. W ramach eksperymentu jeden wsadził drugiemu w tyłek… tubę z chomikiem. Podobno było to bardzo przyjemne (dla jasności – dla faceta z chomikiem w tyłku) i doszedł on wyjątkowo szybko.
Chomikowi też musiało się w tym coś spodobać, ponieważ nie chciał opuścić swojej nowej przytulnej kryjówki. Kochanek wpadł więc na pomysł, że przystawi drugiemu do tyłka… zapaloną zapałkę, po to aby gryzoń mógł podążyć w stronę światła. Niestety obaj panowie nie wzięli pod uwagę, że ciało człowieka wypełniają łatwopalne gazy trawienne. Zabawa z zapałką skończyła się ich potężnym wybuchem.
Facet, który zaglądał w „kakaowe oko” skończył z poważnie poparzoną twarzą. Ale to nie wszystko! Zadziałały prawa fizyki i biedny chomik wyleciał z tyłka, jak pocisk z rewolweru, łamiąc zaglądającemu nos. Zaś jego kochanek skończył z poparzeniami odbytu. Los chomika pozostaje nieznany.
Wypadek numer dwa (też z gryzoniami – prawda że są seksowne!?).
Pewne małżeństwo z Okeechobee urozmaicało sobie pożycie w dosyć dziwny sposób. Mianowicie żona deptała… myszy. Pewnego razu poszli jednak o krok dalej i mąż zażądał by jego lepsza połowa położyła na nim deskę i przejechała po nim samochodem terenowym. Niestety ten pomysł skończył się dla niego śmiercią.
Żona postawiona przed ławą przysięgłych nie zaprzeczała, że to ona przejechała męża. Na dowód ich niecodziennego pożycia przedstawiła taśmy video, na których widać, jak tratuje na śmierć gryzonie. Została rozpoznana na podstawie charakterystycznego tatuażu na nodze. Ostatecznie otrzymała werdykt… za znęcanie się nad zwierzętami.
Wypadek numer trzy.
Pewnego razu 20-letni mężczyzna pojawił się na izbie przyjęć skarżąc się na ból odbytu. Zdjęcie rentgenowskie wykazało, że w jego ciele znajduje się podłużny przedmiot zakończony czymś okrągłym. Pod gradem pytań, facet przyznał się, że podczas „zabawy” z bliskim kolegą wpadli na pomysł… wlania płynnego betonu do tyłka. (Jeśli ktoś chciałby powtórzyć ten wyczyn: potrzebne jest do tego wiadro z mieszanką i lejek!).
Pod narkozą wydobyto z jego ciała zastygnięty już beton. Na jego końcu tkwiła… piłeczka pingpongowa. Kiedy pacjent się wybudził, potwierdził że wlanie do tyłka betonu, miało tylko na celu wyciągnięcie piłeczki (brak wzmianki o tym, jak ona się tam znalazła).
Lekarze z wiadomych względów zlecili przeprowadzenie testów na obecność we krwi alkoholu i narkotyków. O dziwo wyszły negatywnie. Pacjent wyszedł ze szpitala ze skierowaniem do psychiatry.
Z tych trzech historii można wysunąć następujące wnioski:
– gryzonie nie nadają się do urozmaicania sobie życia seksualnego
– jeśli wkładasz coś w tyłek, dobrze jednak by miało to sznurek!
Szczurzyca
Jestem zbulwersowany!
Kochajmy wszystkie zwierzęta.