Ponieważ Gwiazdka zbliża się wielkimi krokami, piszę dzisiaj o zabawkach dla dorosłych. Tych zwyczajnych i tych zupełnie dziwacznych.
Wędrując sobie po internecie wpadłam na kilka stron z rankingami. Niektóre wprawiły mnie w totalne zdumienie, a inne wręcz w przerażenie. Żadne z nich nie dały mi jednak choć odrobiny ekscytacji.
Przyznam się, że osobiście nie jestem wielbicielem żadnych zabawek, ponieważ najbardziej fascynują mnie ludzie, ich reakcje i reakcje ich ciała. Każdy reaguje na to samo zupełnie inaczej. Zabawki są dla mnie mechanicznym ciałem obcym. Czymś, co jest mizerną imitacją istoty ludzkiej i nigdy nie podrobi stanu podniecenia kobiety i mężczyzny.
Po co zatem wymyślono zabawki? Przyczyn może być wiele. Może być to brak partnera i samotność, potrzeba urozmaicenia w seksie, czy w przypadku dużego libido kobiety tzw dodatkowa pomoc. Jakie przyczyny takie i zabawki. Przeznaczenia niektórych z nich raczej nie będzie dane mi zrozumieć…
I tak na pierwszym miejscu wyłaniają się wszelkiego rodzaju wibratory. Do wyboru do koloru. O kształcie srebrnego naboju dla kobiety rodem z piekielnej armii, czy tej słodkiej co lubi bawić się jak mała dziewczynka podskakując na wibrującym gumowym balonie. Dla szalonej będzie ten różowy z wypustkami i disco światełkami. A dla naturalistki ten wyglądający jak replika prawdziwego penisa.
Zależnie od gustu można sobie dobrać narodowość, wielkość i obwód. A żeby poczuć w 100% realność sytuacji, niektóre z nich posiadają przycisk, po którego naciśnięciu z wnętrza wibratorka wytryskuje coś, co ma przypominać męski orgazm.
W sekcji dla panów można znaleźć ekwiwalent kobiecych zabawek. Jest to zazwyczaj pudełeczko z wyrzeźbioną cipką. I tak, poza białymi i ogolonymi, można też znaleźć te japońskie kudłate, czy te robione „na kreskę” z Brazylii. Niektóre dodatkowo poza wibrowaniem, ponoć mają funkcję zasysania.
Dla tych szukających bardziej realnych doznań są wszelkiego rodzaju dmuchane lale. Niektóre mają także otwory w uszach, w stopach lub trzeci cycek. Dla tych bardziej majętnych jest opcja robota seksualnego. Do złudzenia przypomina jednego z króliczków playboya. Podejrzewam jednak, że jedyny minus, to to że za dużo gada. Można zatem wrócić do pudełka. Nawet tego w formie przypominającego rekina. Swoją drogą… kto na zdrowy rozum chciałby wsadzać fiuta w paszczę ryby?!
Kolejną popularną zabawką jest dildo. Jeśli ty lub twój partner lubicie bawić się w anal, możecie zatem wybrać spośród tych klasycznych i mało inwazyjnych, aż po te wielkości bakłażana czy kończące się świńskim sprośnie zakręconym ogonkiem. Chrum chrum… Dla podążających z duchem nowoczesności polecam te sterowane smartfonem. Zaś dla ekstremistów jest i lateksowa maska gazowa z tubą zakończoną penisem.
Jeśli lubisz zabawy w dominację i poddanie, to poza standardowymi futrzastymi kajdankami czy majtkami na suwak, znajdziesz wszelkiego rodzaju zestawy do profesjonalnego unieruchomienia, nie tylko twoich rąk. A na koniec możesz dorzucić wędzidła na usta, klamry na sutki, chłostający skórzany bacik czy elektryzującą rękawicę.
Dla tych co chcą iść na całość jest także szczelnie obciskający strój z lycry, który zakrywa cię od stóp włącznie z twarzą… bądź maska seryjnego mordercy wraz z kompletem słoiczków z intymnymi częściami ciała. Ugh…
Bez względu na to jak dziwaczne czy wręcz prozaiczne potrafią być zabawki, pamiętaj aby zawsze przestrzegać bezpieczeństwa i robić tylko to co sprawia tobie i partnerowi (jeśli jest w to włączony) przyjemność.
Życzę tobie miłych świątecznych inspiracji.
Wilczyca
Kiedyś byłam przeciwniczką zabawek… jednak apetyt wciąż rośnie w miarę jedzenia.