Niedawno cztery moje znajome, każda w innej sytuacji życiowej, a także innej narodowości… zwierzyło mi się, że nie chce już mieszkać z żadnym partnerem. Stwierdziły nawet, że wolą same wychowywać dzieci.
Postanowiłam poszukać więcej informacji na ten temat w Polsce oraz Anglii. I odkryłam, że rzeczywiście… na wielu forach dyskusje toczą się, po tysiąc komentarzy w wątku.
W dyskusji brały udział kobiety w różnym wieku. Od dwudziestolatek po osiemdziesięciolatki. Od tych co nigdy nie mieszkały z partnerem, ale odwiedzały. Po wdówki i rozwódki, które mieszkały z partnerem przez dziesięciolecia, a teraz są same lub w innym związku na „odległość”.
A zatem, dlaczego coraz więcej kobiet decyduje się mieszkać bez partnera? (Poniższa kolejność odpowiedzi, jest przypadkowa).
- Patrząc na swoich rodziców, jak ciągle się kłócili albo toczyli zimne wojny… po co miałabym powielać ich życie? Lubię spokój ducha.
- Uciekłam od ojca przemocowca i zupełnie obojętnej na to matki, i wpadłam na mężczyznę, który po roku uwodzenia mnie i naszym ślubie… jest kopią mojego ojca. Od kilku miesięcy zbieram pieniądze, na wyprowadzkę i rozwód.
- Mężczyzna, którego poznałam, od początku był jak mały chłopczyk. Wtedy jeszcze uważałam, że to takie czarujące. Z biegiem czasu, odechciewa się z kimś takim żyć. Nic koło domu nie zrobi (sprzątanie, zakupy, gotowanie, rachunki), dopóki mu nie przypomnę.
- Byłam z wieloma mężczyznami. Przez pierwsze kilka miesięcy, w każdym związku było mniej lub bardziej ekscytująco. Z czasem ta euforia opada, i każdy mężczyzna zaczyna mnie umniejszać, a także moje osiągnięcia.
- Mój mąż był dobrym człowiekiem. Jak na lata 80-te… byliśmy zgraną parą. On zarabiał, zajmował się finansami i naprawiał rzeczy w domu. Ja zaś dbałam o porządek, gotowanie, wychowanie dzieci i miłą atmosferę. Mimo, że mąż zmarł kilka lat temu… nie chcę już z nikim mieszkać. Mogę teraz robić, to na co mam ochotę. Mam dużo czasu dla siebie. Kiedyś był to luksus!
- Ale niby po co mam mieszkać z facetem?! Jestem młoda, dobrze zarabiam, dużo czasu spędzam dbając o mój wygląd i zdrowe odżywianie. Lubię spędzać czas z przyjaciółmi i podróżować. Lubię też dobry seks, z różnymi mężczyznami. Nie potrzebuję domowego kontrolera, który będzie mnie na każdym kroku ograniczał. Może na starsze lata zmienię zdanie.
- Heh… w moim wieku, mężczyźni to szukają albo portmonetki, albo całodobowej pielęgniarki. Już nie wspominając o tym, że im nie staje. Po co mi taki partner?! Sama mam problemy ze zdrowiem. Klinika którą prowadzą siostry zakonne, jest na szczęście kilka metrów od mojego mieszkania. Czasem spotkam się z koleżankami. A jak zajdzie potrzeba, to wibrator jest w szufladzie.
- Moja siostra ciągle się mnie pyta, kiedy sobie kogoś znajdę. Ale jak na nią patrzę, to mam wrażenie, że ona wcale nie jest szczęśliwa. Ma dzieci z partnerem, który nimi rządzi… jak jakiś generał w armii. Przez to też, wiele koleżanek się od niej odsunęło. Ona sama zaś, każdy nawet bzdet, musi uzgadniać z mężem. Co ciekawe… na Facebooku, wyglądają na najszczęśliwszych ludzi na świecie.
- Przez wiele lat wiodłam modne życie. Paryż. Mediolan. Nowy York. Londyn. W pewnym momencie, wpadłam w towarzystwo elity. Wtedy też poznałam jego. Był niesamowicie męski. I do tego obrzydliwie bogaty. Na nasz ślub przybyło 500 gości. Willa, w której zamieszkałam, miała 30 pracowników. Mimo tego dobrobytu, czułam się nieszczęśliwa. Mąż rzadko spędzał ze mną czas. Musiał zajmować się biznesami. Spotkaniami w klubie dżentelmenów. Oraz… licznymi kochankami. Teraz mieszkam sama z kotem, w małym przytulnym apartamencie. Pracuję pomagając najbardziej potrzebującym. Wspaniale jest widzieć, promyczki nadziei i szczery uśmiech na ich twarzach. Może kiedyś jeszcze kogoś poznam.
- Jestem wiele lat po rozwodzie. Z byłym partnerem, byliśmy bardziej jak brat z siostrą. Mieszkanie z kolejnymi partnerami, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie ma ludzi idealnych. Ja sama, jestem mocno skomplikowaną osobą i potrzebuję, dużo czasu tylko dla siebie. Syna wychowuję, od wielu lat sama. Jesteśmy generalnie zgranym zespołem. Mój obecny partner, mieszka w swoim domu. Ludzie często pytają z niedowierzaniem, dlaczego nie mieszkamy razem. A nam jest tak… po prostu dobrze.
A ty droga czytelniczko… jakie są twoje doświadczenia?
Wilczyca