Ostatnia deska ratunku

W slangu moich kolegów z pracy (i przypuszczalnie większości mężczyzn) jest to dziewczyna, do której dzwoni się, gdy wszystkie inne odmówiły seksu. „Ostatnią deskę ratunku” cechuje zwykle to, że swoje niedobory urody, czy też osobowości tuszuje byciem chętną na każdą niemoralną propozycję.

Każdy w miarę aktywny seksualnie mężczyzna, który nie jest romantykiem, ma jeden taki numer zapisany w telefonie. Co pewien czas nadchodzi taki dzień, kiedy własna ręka odmawia posłuszeństwa i samoocena leci w dół – po prostu potrzeba kogoś płci przeciwnej, kto udowodniłby im, że nie jest z nimi, aż tak źle.

„Ostatnie deski ratunku” są z reguły kobietami różnego kalibru. Jedne są w miarę urodziwe, ale przez danego mężczyznę niekochane. Te zwykle są zakochane w dzwoniącym i łapią się każdej propozycji seksu z jego strony jak obietnicy wspólnego życia. Reszta „ostatnich szans” jest zwykle koszmarnie brzydka, bądź niemożliwie upierdliwa, do tego stopnia, że schadzki z nimi trzymane są w bardzo głębokiej tajemnicy. Te z reguły nie odmawiają seksu, bo wiedzą, że następny im się tak szybko nie trafi.

Czy kobiety też mają swoje „ostatnie szanse”? Mają, tyle, że raczej służą im bardziej do emocjonalnego, niż seksualnego ratunku. Prawie każda z nas ma jakiegoś miłego znajomego, który w nas zakochany, bądź po prostu nieśmiały, od lat pozwala nam wypłakiwać się mu w rękaw. Ten mężczyzna po wykonaniu swojego zadania, jakim jest polepszenie nam samopoczucia i podwyższenie samooceny zwykle idzie w odstawkę.

A w ilu telefonach my jesteśmy zapisane na tej chwalebnej pozycji?

Szczurzyca

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s