Każda z Was, nawet ta najbardziej wyzwolona, zastanawiała się przynajmniej raz w życiu, czy nie miała jednego kochanka za dużo, bądź, czy nie poszła do łóżka zbyt szybko. Słowem: czy nie była zbyt łatwa.
Kiedy jesteśmy młode i niewinne, wydaje nam się, że po oddaniu się temu jedynemu zostaniemy z nim do końca życia. Grozą przejmują nas koleżanki idące do łóżka po MIESIĄCU znajomości. Potem pojawia się ten drugi, z którym sprawy postępują znacznie szybciej. Wiemy już, o co w tym wszystkim chodzi i nie musimy bawić się w pozwalanie chłopakowi na zdobycie jednej „bazy” na tydzień. Potem pojawia się trzeci i czwarty. My się już w seksie zdążyłyśmy rozsmakować, hormony nam też z wiekiem bardziej buzują i coraz bardziej zwisa nam opinia społeczeństwa. Aż któregoś wieczora przy kieliszku z winem, pada pytanie przyjaciółki: „To z iloma spałaś?”
Zaczynamy podliczać. Aż z tyloma?! To nie możliwe! Przewijamy pamięć jeszcze raz i targujemy się same ze sobą: tamten miał tak małego, że prawie nie było go czuć, to się chyba nie liczy, nie?
Oliwy do ognia naszych wątpliwości dolewają dyskusje na różnych internetowych forach, gdzie pada czasami pytanie, „Jakie doświadczenie jest u kobiet akceptowane, a od ilu partnerów zaczyna się k*restwo?” Czasami jakaś bardziej wyzwolona niewiasta rzuci dwucyfrową liczbą swoich partnerów i podniesie wrzawę zazdrości, bądź zrozumienia u kobiet i potępienia u mężczyzn. Duża część panów, jak wynika z przeglądania dyskusji internetowych, wolałaby dziewicę lub dziewczynę raczej mniej doświadczoną od nich. Nie ma przy tym znaczenia, że sami byli skłonni przelecieć wszystko, co w czas na drzewo nie uciekło. Cynicznie nasuwa się tu nam na myśl, że muszą prezentować dosyć słabe umiejętności łóżkowe, skoro boją się porównania do nieco większej konkurencji.
Paru bardziej przytomnych panów stwierdzi, że duża liczba partnerów inaczej świadczy o dziewczynie dwudziestoletniej, inaczej o trzydziestoletniej i podzielona przez liczbę lat daje zupełnie niewinny wynik. Inaczej przecież brzmi przyznanie się do 100 kochanków a inaczej powiedzenie „Spałam z czterema facetami na rok. I tak przez 25 lat”, prawda?
Tu odzywają się głosy, że inaczej się sprawa prezentuje, gdy dziewczyna odczekała stosowny czas, zanim poszła z dwucyfrową liczbą facetów do łóżka, a inaczej, gdy spała z nimi od razu na pierwszej randce.
Tego dylematu nikt nie rozwiąże. Pomógłby tu uniwersalny wzór na k*restwo, dzięki któremu po podstawieniu danych (takich jak, liczba partnerów, wiek, długość znajomości i objętość alkoholu i innych) wychodziłoby jednoznacznie, czy jeszcze mieścimy się w normie, czy już przynosimy wstyd społeczeństwu.
Zapraszamy więc do konkursu na wzór, który rozwiązałby wiele dylematów damsko-męskich. Nagrodą będzie dozgonna wdzięczność porządnej części społeczeństwa i pozwolenie na pierwszy honorowy rzut kamieniem w panny, które testu nie przeszły!
Szczurzyca