Prawie każdej osobie prowadzącej w miarę aktywne życie seksualne zdarzył się kiedyś SEKS Z GRZECZNOŚCI. Nie mówimy tu o sytuacji, kiedy w klubie podchodzi do nas nie do końca trzeźwy i umyty osobnik z uprzejmym zapytaniem „będziemy się r*chać?”, a my mając w pamięci nauki mamy, że to brzydko odmawiać, zgadzamy się.
Seks z grzeczności jest z reguły ukoronowaniem w miarę udanej randki, kiedy czując sympatię do drugiej osoby, zgadzamy się lekkomyślnie na przejście w rejony sypialni. Napięcie rośnie, partner radośnie zrzuca odzież… I wtedy widzimy TO. Może to być cokolwiek, dorodny zbiór pryszczy na pośladkach, włosy łonowe ufarbowane na niebiesko, coś, co sprawia, że podniecenie opada z nas bardzo szybko, a mózg wysyła do nóg hasło „ewakuacja!”. Jednocześnie przypominamy sobie o tych wszystkich obietnicach wspaniałego seksu danych temu delikwentowi i widząc jego pałające nadzieją oczy, wiemy, że odmowa w tej chwili, będzie dla niego tym samym, co zgwałcenie małego szczeniaczka. To właśnie empatia skłania nas do udawania, że wszystko jest w porządku i kontynuowania aktu, na który przeszła nam właśnie ochota. Pocieszamy się, że na wojnie pewnie było gorzej, bądź myślimy o chwale Ojczyzny i mamy głęboką nadzieję, że szybko nadejdzie koniec i nie będzie drugiego razu.
By nie być gołosłowną zacznę od przykładu z własnego podwórka. To była druga randka z miłym facetem. Po upojnym całowaniu się na kanapie stwierdziliśmy, że czas przejść do bardziej bezpośrednich aktów rozkoszy. Po wydobyciu mojego amanta ze swetra i spodni wyłonił się nagle spory, trzęsący się brzuszek. Nie był to jednak koniec nieszczęść. Po zdjęciu slipek, okazało się, że siedziało tam dotychczas uśpione MONSTRUM o rozmiarach małej gaśnicy. Oczywiście, mogłam mu zwyczajnie podziękować. Wiedziałam jednak, że pokonał dla mnie kilkaset kilometrów i ma małe poczucie własnej wartości. Znajomość tę przypłaciłam parodniowym bólem przy chodzeniu i fobią dotyczącą męskich genitaliów.
Seks z grzeczności nie jest tylko domeną kobiet. Mój kumpel, człowiek bardzo aktywny seksualnie i do tego dobrze wychowany, przyznał mi się, że i jemu zdarzały się tego typu sytuacje. Razu pewnego spotkał się z dziewczyną poznaną w Internecie, która opisywała swoje kształty, jako „bardzo kobiece”. Na żywo okazało się, że kształty były bardziej kobiece, niż to kumpel pierwotnie zakładał. Dziewczę jednak było bardzo miłe, a on, jak wspominałam, był dżentelmenem, więc o dezercji nie było mowy. Bawili się w miarę dobrze, a ona naciskała, by zakończyć wieczór u niego w mieszkaniu. W sypialni dziewczę pozbawiwszy się obciskających majtek, rajstop, gorsetów i tym podobnych narzędzi upiększających zaległo na łóżku. Nagle oswobodzone fałdy tłuszczu rozlały się na boki i kumpel zdał sobie sprawę, że jego partnerka kojarzy mu się z przewróconym na grzbiet krabem. Na domiar złego to samo skojarzenie musiał mieć też jego penis, bo całkowicie odmówił współpracy. Nie miałabym, o czym pisać, gdyby kumpel nie zdołał jakoś przekonać dziewczyny, ze wygląda bardziej uwodzicielsko całkowicie ubrana i w sumie to on zawsze zamyka oczy, gdy ktoś oferuje mu seks oralny.
Ktoś może się zapytać, po co się zmuszaliśmy, by pójść do łóżka z partnerem całkowicie dla nas niepociągającym? Może wynika to z przekonania, że jeśli się powiedziało „a” (w tym wypadku „a” oznacza doprowadzenie partnera do stanu erotycznego wrzenia), wypadałoby powiedzieć „b”? Może jesteśmy zbyt delikatni by kogoś zranić?
I najważniejsze pytanie: Ile razy to z nami uprawiano seks z grzeczności?
Szczurzyca
Kilka lat temu. Korporacja pozyskała strategicznego klienta. Po licznych rozmowach uruchomiono dość spory projekt. Z tego tytułu zorganizowano huczną balangę. Przygotowano open space. Zespół rozpoczął pracę. Pierwsze miesiące pokazały, że jesteśmy daleko w tyle. Wymieniano ludzi. Jedni rzucali papierami. Inni wnioskowali o zmianę projektu. Sytuacja skomplikowała się. Jedynym rozwiązaniem stała się praca ponad normę.
Nastała jesień. Przyszła zima. Święta wydawały się coraz bardziej realne. W sobotę zalegałem w biurze. Chciałem rozprawić się z kilkoma sprawami. Zalegałem przed komputerem. Średnio raz na godzinę kursowałem po kubek z kawą. Kiedy spoglądałem w lustro wypełniające przestrzeń łazienki, to wory pod oczami wyglądały przerażająco.
Obok mnie siedziała Justyna. Przydzielano nas do trudnych zadań. Rok starsza, wysoka, szczupła, długie blond włosy. Pracowaliśmy ze sobą od dłuższego czasu. Sporo rozmawialiśmy. Często zahaczaliśmy o kwestie nie związane z pracą. Miałem nadzieję, że ona tego nie rozmieni na drobne.
Dotrwałem do wieczora. Ogarnąłem większość spraw na liście zadań. Schodził ze mnie stres. Chodziłem z konta w kąt. Chwyciłem za komórkę. Szukałem pornola na wieczór. Z głośnika wydobyły się dźwięki, które wydobyć się nie powinny. Koleżanka spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Powiedziałem, że mój związek znalazł się w głębokim kryzysie, a dla mnie najlepszym sposobem na rozładowanie napięcia pozostaje masturbacja. Zareagowała oburzeniem. Określiła mnie egoistą. Powiedziała, że marnuję spermę.
Pojechaliśmy windą na czwarte piętro. Wejście do biura zarządu było zablokowane. Obok znajdowała się przestrzeń zwana “Olimpem”. Goszczono tam klientów. Salki konferencyjne. Kilka pokoi wypoczynkowych. Znaleźliśmy kanapę. Ubranie zdejmowałem w pośpiechu. Justyna odłożyła na stolik biżuterię oraz okulary. Obcasy znalazły się w kącie. Pozbyła się sukienki. Wzrok skupiła na moim ciele. Mrużyła oczy. Sięgnęła ponownie po okulary. Po jej minie widziałem, że entuzjazm opadł.
Co to za frustracje… jakiegoś leszcza? :-o